Wywiad z Marią Latuszek

 latuszek 2 Była Pani Dyrektorem naszej szkoły. Jak Pani wspomina tamten czas?

Decyzja w sprawie przyjęcia funkcji dyrektora Szkoły Podstawowej nr 2 nie była dla mnie łatwa. Funkcje tę zaproponował mi mgr Marian Barnaś Inspektor Oświaty i Wychowania oraz mgr Henryk Piasecki – Naczelnik Miasta. Ponieważ w przeszłości pełniłam różne funkcje kierownicze w mieście, po przemyśleniu zaproponowałam, by Rada Pedagogiczna w głosowaniu tajnym wypowiedziała się. Zaakceptowano moją kandydaturę i 5 września 1986 roku rozpoczęłam pracę w tej placówce. Jednocześnie na tym posiedzeniu poznałam 2 wicedyrektorów – mgr Teresę Grun i mgr Bożenę Mirek- osoby pracujące w tej szkole od początku jej powstania, doskonale znające placówkę, organizację, nauczycieli i budynek.

Wzięłyśmy się ostro do pracy. Nie miałyśmy dla siebie żadnej taryfy ulgowej. Wymagała tego sytuacja.

 

Ile oddziałów było wtedy w szkole? Ilu uczniów ona liczyła?

Do szkoły uczęszczało wówczas ponad 1400 uczniów, uczono na dwie pełne zmiany. Szkoła tętniła życiem do godziny 20.00. W pierwszych latach mej pracy były 42 oddziały, a sal lekcyjnych tylko 16.

 

Jak wówczas funkcjonowała szkoła?

 

Lekcje odbywaliśmy w budynku głównym szkoły, a także w salach LO przy sali gimnastycznej w budynku Poradni Wychowawczo-Zawodowej, a także były lata, że lekcje odbywaliśmy w świetlicy osiedlowej oraz dzięki przychylności ks. Jana  Chrzanowskiego, w salkach katechetycznych.

Czy było łatwo? Było bardzo trudno –zatłoczona szkoła, przepełnione sale lekcyjne, lekcje w -f dla klas młodszych odbywały się na korytarzach, jedna mała sala gimnastyczna, małe szatnie, ciasny, duszny korytarz prowadzący do sali gimnastycznej. Dlatego nadzór nad bezpieczeństwem uczniów był naszą codzienną troską.

Nauczyciele pełnili dyżury w każdym miejscu szkoły – na korytarzach, boisku szkolnym, świetlicy, a w klasach I – III właściwie bez przerwy wychowawczynie były z dziećmi. To „nasza pani”, bo tak nazywają swoją nauczycielkę maluchy z klas pierwszych, była troskliwą, oddaną, uśmiechniętą, cierpliwą osobą, pomagała ubierać płaszczyk, założyć czapkę, wlać do kubka herbatę i mleko. To pani dotarła do rodziców chorych dzieci, mających trudności w nauce, zorganizowała dla dzieci zajęcia wyrównawcze, była arbitrem w rozstrzyganiu konfliktowych sytuacji.

To wychowawczynie klas I – III organizowały systematycznie tematyczne apele, nie pomijając żadnego dziecka, każdemu dawały szansę. Powiem teraz, że wszystkim z tych klas należy się podziękowanie i ogromny szacunek za codzienne trudne kształtowanie.

Nad tymi najmłodszymi klasami nadzór pedagogiczny pełniła pani Teresa Grun – służyła radą i swoim doświadczeniem młodszym koleżankom. Każda grupa wiekowa przygotowywała apele tematyczne. Były to bardzo starannie przemyślane imprezy, ukazywały różne talenty naszych wychowanków.

Jakie zadanie postawiłyśmy starszym klasom, nauczycielom przedmiotów?

Poprzeczka była wysoko podniesiona, cele wyraźnie określone. Były nimi – dbałość o wysokie wyniki nauczania, udział w konkursach przedmiotowych i osiąganie jak najlepszych wyników w skali powiatu i województwa. Wielokrotnie nasi nauczyciele z wychowankami wyprzedali inne szkoły. Przywozili dyplomy, nagrody i ogromną radość zwycięstwa. Była wśród uczących, czy to języka polskiego, historii, matematyki, chęć przodowania, rozbudzenie ambicji wśród uczniów, tworzenie pozytywnej atmosfery dla dodatkowego wysiłku. W tych konkursach brali udział także uczniowie klas specjalnych i również przywozili nagrody. Te małe zwycięstwa naszych uczniów wzruszały nas, uświadamiały, że warto pracować dużo i bardzo dobrze.

 

Czy w szkole funkcjonowały koła zainteresowań?

 

W szkole działały różne koła przedmiotowe – polonistyczne, matematyczne, historyczne. Na zajęciach poszerzano wiedzę zdobytą na lekcjach, przygotowywano do  konkursów, dyskutowano o wszelkich nowościach. Przez wiele lat funkcjonowało koło  taneczne. Warunki dla prowadzenia prób były fatalne czy wręcz niebezpieczne, bo na korytarzu. Każde potknięcie groziło uszkodzeniem kostki, kolana. Panie (Irena Pertek, a następnie Elwira Stańczak) nie rezygnowały, same opracowywały układy taneczne, oprawę muzyczną oraz stroje. Zespół w zasadzie występował na wszystkich uroczystościach szkolnych i miejskich. Brał udział w wielu konkursach powiatowych, wojewódzkich, regionalnych, osiągając wysokie lokaty. Chcę nadmienić, że szkoła płaciła za 1 lub 2 godziny tygodniowo, a próby przed występami odbywały się prawie codziennie. Były okresy, że na zajęcia pozalekcyjne (dotyczy także SKS-ów dziewcząt i chłopców, zespoły wyrównawcze) nie było pieniędzy, lecz nauczyciele prowadzili je nieodpłatnie. Dotyczy to także zajęć z różnych przedmiotów, które odbywały się systematycznie w czasie ferii, a nawet wakacji. Co roku na okresy przerw od lekcji opracowywano plan zajęć. Nigdy nie spotkałam się z odmową, a wręcz przeciwnie – był moment, gdy pani Irena Pertek była chora, wówczas z inicjatywy dalszego prowadzenia koła przyszła do mnie pani Elwira Stańczak i zajęcia potoczyły się bez zakłóceń i ze wspaniałymi sukcesami.

 

Jakie najważniejsze cele stawiała sobie Pani jako dyrektor szkoły i które udało się osiągnąć?

Podejmując pracę w tej szkole wierzyłam, że nie zawiodą mnie wicedyrektorki. Ustaliłyśmy między sobą podział zadań – pani Teresa nadzorowała klasy I – III, w zasadzie codziennie pracowała nad zmianą planu godzin (liczne grono młodych nauczycielek i choroby dzieci własnych, studia, własne choroby), a pani Bożena kierowała zespołem wychowawczym,  nadzorem świetlicy i biblioteki, ja zespołem kierowniczym, kontrolą planu wewnętrznego, nadzorem nad stołówką, pracownikami obsługi. Do tych wymienionych zadań hospitacje lekcji i wszystkich zajęć, prowadzenie dokumentacji szkoły, sprawdzania dokumentacji (dzienniki, arkusze ocen, prowadzenie zeszytu osiągnięć nauki, protokolarze rady pedagogicznej, zespołu kierowniczego i wychowawczego) na koniec roku szkolnego podpisywanie świadectw, nagród dla uczniów.

Co Pani Dyrektor uznaje za sukces w swojej karierze zawodowej?

Jak już wspomniałam szkoła od rana do późnych godzin popołudniowych tętniła życiem, dlatego niemożliwe było odbywanie posiedzeń zespołów od rana. Wszelką dokumentację pracy szkoły i nauczycieli wykonywałyśmy najczęściej w godzinach popołudniowych, często kończyłyśmy pracę po 16-tej. Byłyśmy często z nauczycielami, pedagogiem szkoły, kierownikiem świetlicy, wśród uczniów na korytarzach, na boisku. Sądzę, że dzięki dobrze zorganizowanym dyżurom, obecnością nas wszystkich w miejscach newralgicznych, udało się uniknąć poważnych wypadków. A każdy drobny wypadek był zarejestrowany przez panią Olę – higienistkę szkoły.

Praca higienistki szkoły oraz działający przez wiele lat gabinet stomatologiczny ułatwiały nam opiekę nad uczniami. Utrzymanie tych gabinetów uważałam za ogromny sukces szkoły. Sukcesem także było prowadzenie przez wiele lat stołówki szkolnej. W małych pomieszczeniach przygotowywano około 200 – 250 obiadów. Ze stołówki korzystali także uczniowie i nauczyciele liceum, nasi pracownicy. Dla najuboższych dzieci wydawano darmowe obiady. Obiady wydawano już od godz. 12.30, gdyż dla niektórych uczniów był to może pierwszy posiłek. Na czas wydawania posiłków świetlica szkolna zamieniała się w stołówkę, gdyż nie było innych pomieszczeń.

 

Z jakim najtrudniejszy zadaniem musiała się Pani zmierzyć w pracy dyrektora naszej szkoły?

 

W pierwszych latach mej pracy napotykałam na inne trudności – były nimi- brak nauczycieli specjalistów do nauczania poszczególnych przedmiotów, trudności w pozyskaniu pracowników obsługi, także brak pieniędzy na opał, środki czystości, materiały biurowe, kredę, a także bieżące naprawy. W tym czasie wielokrotnie pomagał nam inż. Wojcieszyński, inż. Kurzawa, Kierownictwo „Meblomoru”, którzy z pomocą własnej ekipy wykonywali wiele prac, doposażyli nam kuchnię w urządzenia ze stali nierdzewnej i inne. Wsparcia w formie dostarczenia konkretnych artykułów udzielały nam Czarnkowskie Zakłady Mleczarskie, firma „Benrot”, firma „Krzewina”, prywatne sklepy owocowo-warzywne, spożywcze, cukiernicze. W ten sposób szkoła mogła organizować imprezy z poczęstunkiem dla uczniów klas specjalnych i nie tylko.

 

Jakie imprezy należały do tradycji szkoły?

Imprezy należały do tradycji szkoły. Były to Mikołajki, Dni Czarnkowa, imieniny klasowe, Dzień Chłopaka, Dzień Dziecka, Dzień Babci, Dzień Matki, Dzień Wagarowicza, rozgrywki sportowe w kosza i siatkówki, pasowanie klas pierwszych, pożegnanie klas ósmych. Wkład pracy nauczycieli w przygotowanie w/w imprez był ogromny. Prześcigali się wręcz każdego roku w pomysłowości i oryginalności.

Imprezy gromadziły dużo osób, gdyż odbywały się bardzo często w amfiteatrze lub Czarnkowskim Domu Kultury. Zależało to od pogody. Obecność rodziców, babć, władz oświatowych na naszych uroczystościach radowała, gdyż szkoła mogła zaprezentować swoją wszechstronną pracę. Zawsze towarzyszyły nam emocje i wzruszenie, duma z dobrze wykonanego zadania. Wielokrotnie dyrekcja szkoły dziękowała nauczycielom, wychowawcom za ich codzienną pracę. Typowano ich do nagród dyrektora szkoły, inspektora oświaty, kuratora oświaty, nagrody ministra oświaty, a także odznaczeń różnych szczebli. Niestety nie było dość pieniędzy, by usatysfakcjonować wszystkich. Według mnie każdy nauczyciel zasługiwał corocznie na nagrodę, wykonując zadania podstawowe, ale także wiele dodatkowych, o czym mogłabym długo opowiadać. Tworzyliśmy odpowiedzialny, dojrzały zespół. Wiem, że mogłam polegać na każdym nauczycielu. Mieliśmy wspólne cele – uczyć i wychowywać – rozumieć młodzież, a do tej pracy trzeba mieć serce.

 

Czy pamięta Pani sytuację związaną z naszą szkołą, która była bardzo wzruszająca i spowodowała, że nie mogła Pani powstrzymać łez?       

 

Było wiele wzruszających momentów w mej pracy  (pasowanie na uczniów pierwszaków, a potem pożegnanie ósmych, przejścia nauczycieli na emeryturę, odejście grupy nauczycieli do szkoły nr 3, słowa podziękowania od rodziców pod moim adresem, pożegnanie ostateczne ze szkołą, pożegnanie pani Kitelowej, choroba i śmierć naszego woźnego  pana Sikory) . Wspominam dobrze wszystkich nauczycieli i tych starszych i młodszych. Sądzę, że wspólnie wykonaliśmy kawał dobrej roboty i przekazaliśmy szkołę w dobre ręce.

 

Czego życzyłaby Pani szkole z okazji jubileuszu?

Na zakończenie dziękuję mgr Marianowi Barnasiowi Inspektorowi Oświaty za docenienie trudnej i odpowiedzialnej pracy nauczycieli i kadry kierowniczej, tworzenie wysokiej kultury pracy, unikanie małostkowości, za poczucie humoru i osobowość.

Dziękuję Tadeuszowi Cygankowi Inspektorowi Oświaty…. za wspieranie szkoły w codziennej pracy, za stworzenie atmosfery, że mogliśmy pracować bez stresów, spokojnie i godnie.

Dziękuję wszystkim pracownikom szkoły – nauczycielom, pani kierownik świetlicy, pani pedagog, pani sekretarz, woźnemu, palaczowi, pracownikom obsługi za oddaną pracę, za tworzenie dobrej atmosfery wokół szkoły. Ta wspólnota myśli i dążeń dawała nam poczucie dobrze spełnionego obowiązku.

Życzę Szkole z okazji Jubileuszu dalszego rozwoju, stałego unowocześniania, by nauczycielski trud był dostrzegany i pozytywnie oceniany przez władze. Życzę także wrażliwych i odpowiedzialnych wychowanków. Uczniom – wspaniałych nauczycieli i kolegów.