Jolanta Raburska (z d. Sówka)

 

Wspomnień czar…

1.09.1981 r. zaczęła się moja przygoda w Szkole Podstawowej nr 2 im. Hugona Kołłątaja w Czarnkowie. To tutaj zostałam przyprowadzona przez rodziców jako siedmiolatka, która nie mogła doczekać się szkoły.

Moją wychowawczynią została pani Róża – niezwykle ciepła, opiekuńcza i cudowna osoba. Od początku zawładnęła naszymi małymi osóbkami. Z niecierpliwością czekaliśmy na kolejne lekcje i chwile z niesamowitymi historiami „Życie po życiu”, które czytała nam pani Róża z codziennej prasy pod koniec zajęć.

Kolejne lata to czas nauki, biegania do szkoły na różnego rodzaju kółka, a w czasie przerw lekcyjnych praca w sklepiku szkolnym. Do dzisiaj pamiętam smak i zapach pączków.

Sympatii nauczycieli nie sposób ocenić. Wszyscy dwoili się i troili, aby nasze głowy były pełne mądrości – nie było im lekko. Klasa nasza stanowiła zespół pełen ciekawych i niepowtarzalnych osób, które w ubiegłym roku spędziły niezapomniane chwile na zjeździe klasowym. Dzięki zaangażowaniu kilku osób spotkanie po latach było pełne wzruszeń i niesamowitych chwil. Zabawa trwała do białego rana.

Ze szkołą trudno nam było się rozstać. Najpierw zorganizowaliśmy 50 –dniówkę (na 50 dni przed zakończeniem szkoły podstawowej), później jeszcze bal zakończeniowy. Wystarczyły białe bluzeczki i ciemne spódniczki czy spodnie, a bawiliśmy się niesamowicie, tylko parkiet trzeszczał na sali w „Płytach”.

Ważną datą okazał się 1.09.1996 r. kiedy to przekroczyłam próg szkoły jako nauczyciel języka polskiego. Stres ogromny. Z jednej strony związany z tym czy sobie poradzę na zajęciach, czy dam radę pracować z dziećmi. Z drugiej strony jak zostanę przyjęta przez nauczycieli, którzy niedawno mnie uczyli. Wszystko okazało się nieistotne.

Klimat tej szkoły- przyjazny zarówno dla uczniów jak i nauczycieli spowodował, że cały stres bardzo szybko odszedł. Najbardziej pamiętny był pierwszy Dzień Nauczyciela. Najpierw uroczystość w szkole z wierszami, tańcami i piosenką – wzniosłymi słowami. Później tor przeszkód dla nowych nauczycieli zorganizowany przez społeczność uczniowską   oraz trudne i podchwytliwe zadnia dla „młodych belfrów”. Wszyscy „nowi” stanęli na wysokości zadania i przebrnęli przez gąszcz pytań. Mniej oficjalna uroczystość również była wielkim dla nas sprawdzianem. Udało się ją przebrnąć, choć ciężko było przejść z Pan, Pani na Ty. Sporo niektórych to kosztowało (Pani Basiu..). Śmiechu było całe mnóstwo.

 

W szkole od pierwszych chwil zostałam otoczona niezwykłą opieką przez doświadczonych pedagogów. Dzięki energicznej pani Mirce łatwiej rozprawiałam się z niesfornymi uczniami.

Do dzisiaj wspominam niezliczone rozmowy w bibliotece czy u pani pedagog. Słynne dewizy pani Eleonory pamiętam do dzisiaj.

Wiem, że sprawiedliwości nie ma, nie było i nie będzie. Przekonałam się, że w szkole nie ma, nie było i nie będzie spokoju – szkoła to miejsce ciągłych zmian.

Mając na uwadze te mądrości życiowe o wiele łatwiej przyjmuje się to, co przynosi rzeczywistość.

Kolejne zmiany to nowy dyrektor, a co za tym poszło nowe wyzwania i zadania. Jako rada pedagogiczna odczuliśmy wszystko dokładnie. Nastał czas zmian, licznych debat i udało się nam wiele zdziałać. Pozyskaliśmy jeszcze większą sympatię rodziców, po niesamowitych koncertach „Dzieci rodzicom”, „Dzieci dzieciom”… Były to niesamowite chwile zarówno dla samych uczniów, nauczycieli jak i rodziców, którzy z łezką w oku obserwowali swoje pociechy.

Miałam okazję spotkać na swojej drodze wspaniałych rodziców moich uczniów. Okazali się niezwykłymi osobami, z którymi mogliśmy dużo zdziałać. Byli to prawdziwi partnerzy, którzy chętnie angażowali się w sprawy szkoły. Do dziś wspominam cudowne szlaki pełne zagadek i torów przeszkód z okazji Dnia Dziecka zakończone pyszną herbatką w Śmieszkowie.

Do dzisiaj wspominam również swoją klasę. To razem z nimi uczyłam się być dobrą i sprawiedliwą wychowawczynią. Szkoda, że dość szybko musiałam się rozstać. Moi uczniowie nie mogli uwierzyć, że dłużej nie będę ich panią. Dowiedzieli się w ostatni dzień mojej pracy, który zakończyłam łzami wzruszenia trzymając piękną kompozycję kwiatową ozdobioną czarną wstążką z napisem „Ostanie pożegnanie”. To Malwina oznajmiła, że moje odejście ze szkoły to dla nich ogromna strata i smutek.

Z ogromnym sentymentem wracam do wszystkich chwil spędzonych w tej szkole. Życzę wszystkim jej sympatykom samych wspaniałości.

Jolanta Raburska z domu Sówka

uczennica 1981-1989

nauczyciel języka polskiego 1996-2001

mama trzech synów

wicedyrektor Zespołu Szkół nr 13

w Gorzowie Wlkp. od 2007 r.

 

                         2, 001a                              2, 001j  

                                     2k 001